Nazwa MiaCalnea? Jeśli jeszcze o niej nie słyszałyście, to na pewno musicie się z nią zapoznać! Jest to marka z polski, która wytwarza produkty, które przeznaczone są do protekcji oraz pielęgnacji stóp. Firma ta stawia na świadomą ochronę środowiska, a ich produkty wykonane są z największą precyzją z kauczuku, kwarcu i oczywiście drewna. Połączenie to wydaje się niezwykle przekonywające.
Nazwa bardzo przypadła mi do gustu. Doszukałam się informacji, co oznacza ta nazwa i „mia” jest z języka hiszpańskiego i w tłumaczeniu na język polski oznacza ono „moja”. Z kolei „Calcaneus” to słowo, które pochodzi z łaciny i w dosłownym tłumaczeniu oznacza „kość pięty”. Mamy więc ”MojąKośćPięty”. Czyż nie brzmi to wspaniale?
Produkty, które zechcę Wam przedstawić, zakupiłam w sklepie domiuroda.pl, gdzie bardzo często robię zakupy, ponieważ uwielbiam kosmetyki mineralne Earthnicity Minerals oraz pielęgnacyjne do twarzy marki Bio Agadir. W taki właśnie sposób do jednego z zamówień dostałam ulotkę o kosmetykach do pielęgnacji stóp i między innymi o produktach MiaCalnea. Jako że dbam niesamowicie o swoje stopy i stosuję na nie różnego rodzaju kremiki oraz skarpety złuszczające, to postanowiłam zakupić jedną tarkę do stóp Premium + a także dwa rodzaje tarek jednorazowych na wyjazdy. Jako że był to początek wakacji, to stwierdziłam, że malutkie tareczki przydadzą się awaryjnie na wyjazd wakacyjny, a byłam w tym roku w Hiszpanii, więc stópki warto mieć śliczne na plaży.
Pierwszy z przedmiotów to Tarka Premium +. Spodobało mi się, że jest duża i solidna no i w różowym kolorze, który uwielbiam. Mimo tego, że jest większa, to świetnie leży w dłoni i jest lekka. Ma ona cztery ścierne powierzchnie. Mają one różne gradacje i tak 80 to tarka do wstępnego ścierania, następnie 100 do ścierania, później 120 do wygładzania oraz ścierania i 240 do polerowania stópek. Jeśli ktoś nie wie, o co chodzi, to wytłumaczę, że im większa jest gradacja, to ścieranie jest delikatniejsze. Na tarce mamy dwie duże powierzchnie po obu stronach oraz taką, która znajduje się na rancie i dzięki niej fajnie można dotrzeć do trudniej dostępnych powierzchni stopu. Oprócz tego jest też tarka do polerowania i wykańczania zabiegu. W przypadku tej tarki możemy wybrać czy chcemy mieć pedicure na mokro, czy też sucho. Skupmy się na tej czynności, a nie patrzmy w tym czasie na ekran smartfonu, bo jeszcze za mocno zetrzemy sobie skórę! Pamiętajcie, żeby delikatnie masować oczywiście z wyczuciem. Po naszym niezwykle przyjemnym zabiegu należy umyć tarkę wodą lub nawet zdezynfekować czymś, co nie ma w składzie alkoholu, jednak gdy same używamy tarki, to myślę, że woda wystarczy. Ja czasem psikam octeniseptem i jest ok.
Kolejne maleństwa – dokładnie maleństwa to dwie tareczki podróżne. Mają one fajne wcięcie pasujące do palców. Zaletą jest ich malutka wielkość, więc można spokojnie wrzucić je do kosmetyczki i nie zajmą wiele miejsca. Używamy ich tylko na sucho ze względu na to, że są zrobione z kartoniku. Po użyciu trzeba je wyrzucić. W moim przypadku mam dwa rodzaje tareczek. Zieloną z gradacją 240 i drugą różową 120. Powiem Wam, że obie przydały mi się podczas wakacji, bo jedną użyłam ja, a drugą ukradł mi mąż! Oczywiście nasze stopy prezentowały się świetnie. W domu czekała na mnie moja ukochana różowa tareczka, którą uwielbiam robić sobie pedicure. Mam nadzieję, że tak jak i mi przypadną do gustu te rękodzieła pochodzenia naturalnego, które zapewnia gładkość i piękno naszym stopom!